Historia muzyki kameralnej, rozpoczęta ponad trzy wieki temu, wciąż nie została ukończona. Zarówno dzisiejsi twórcy, jak i kompozytorzy ubiegłego wieku, nadzwyczaj chętnie obierają sobie kierunek kameralistyki w swojej twórczości. Dziś poznamy przykład kwintetu fortepianowego, którego premiera odbyła się stosunkowo nie aż tak dawno – w latach 40. poprzedniego stulecia.
Jego 15 symfonii to perła i sedno jego całego dorobku, a on sam jest przez niektórych uznawany za najwybitniejszego symfonika XX wieku. Dymitr Szostakowicz, bo o nim to kompozytor obok którego trudno przejść obojętnie. Jedni go uwielbiają i są fanami jego oryginalności, wyrafinowanej ostrości i niekiedy brutalności brzmienia. Inni skreślają go jako nadwornego kompozytora sowieckiego reżimu, lub przynajmniej traktują go z rezerwą. Choć kompozytor bez wątpienia swoje za uszami miał, to sam jest w pewnym stopniu ofiarą tegoż reżimu, a w historii muzyki XX wieku bez wątpienia nie da się go pominąć.
Do interpretacji muzyki klasycznej, podobnie jak do interpretacji klasyków literatury, często potrzebny jest nam kontekst historyczny, znajomość realiów danego okresu i wydarzeń, które w czasie tworzenia się dzieła miały miejsce. Rzuca nam to nowe światło na materiał muzyczny, poszerza wyobraźnię o niezbadane dotąd horyzonty i pozwala zrozumieć pewne decyzje kompozytora w sprawie doboru materiału dźwiękowego oraz dostrzec głęboko ukryte emocje, które artysta ukrył w swoim utworze.