Był spokojny, czerwcowy poranek. Podekscytowany, ale i pełen niepewności stałem na peronie w oczekiwaniu na pociąg relacji Warszawa – Berlin. W mojej głowie roiło się
Da camera, z włoskiego muzyka przeznaczona do komnaty, do pokoju. Określenia tego używano już w XVI wieku w odniesieniu do zespołów śpiewaczych i muzyki wykonywanej np dla królów dla urozmaicenia ich wolnego czasu.
Święta od muzyki? Pewnie chodzi o św. Cecylię, patronkę muzyków.
Nic bardziej mylnego!
Dziś zajmiemy się bowiem, ważną nie tylko w hagiografii, ale i w historii muzyki świętą Hildegardą z Bingen.