Muzyka kameralna

Schöne Welt, wo bist du?

Franz Schubert to jedna z najbardziej znanych postaci związanych z muzyką. Podręczniki przypisują mu wiele tytułów – utalentowany kompozytor epoki wczesnego romantyzmu, twórca setek pieśni, organizator legendarnych muzycznych spotkań zwanych Schubertiadami, a także autor licznych dzieł kameralnych – w tym aż piętnastu kwartetów smyczkowych. Gdyby zestawić wszystkich kompozytorów muzyki klasycznej, a następnie wypisać ich nazwiska w kolejności od najdłużej do najkrócej żyjącego, Schubert uplasowałby się, niestety, na jednym z ostatnich miejsc – zmarł w wieku niespełna 32 lat. Przed śmiercią zdiagnozowano u młodego twórcy chorobę weneryczną. Ówcześni medycy próbowali wyleczyć Schuberta rtęcią, co stopniowo pogarszało jego stan zdrowia. Krótko mówiąc – kompozytor prawdopodobnie już wtedy zdawał sobie sprawę, że zbliża się czas jego odejścia. Dzieła napisane przez mistrza w 1824 roku zdawałyby się to udowadniać. Mowa przede wszystkim o dwóch kwartetach smyczkowych – “Rosamunde” (nr 13) oraz “Śmierć i Dziewczyna” (nr 14). Oba wyróżniają się na tle innych dużą dozą melancholii i ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Pierwszy z nich jest jednak niezwykły – to jedyne dzieło kameralne Schuberta, które zostało opublikowane jeszcze za życia twórcy.

Kwartet smyczkowy nr 13 utrzymany jest w tonacji a-moll. Każda z czterech części dzieła kryje za sobą inną tajemnicę, referując w pewien sposób do poprzednich utworów kompozytora. Co ciekawe, wszystkie cztery ogniwa kwartetu rozpoczynają się identyczną dynamiką – pianissimo. Taka praktyka nie była wówczas zbyt popularna, zatem “Rozamundę” tym bardziej należy traktować jako dzieło bardzo oryginalne.

Początek pierwszej części to dwa takty ostinatowego akompaniamentu. Temat, realizowany przez pierwsze skrzypce, pojawi się dopiero w trzecim takcie. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że niemal identyczny układ i brzmienie usłyszeć można w jednej z najpopularniejszych pieśni Schuberta – “Małgorzata przy kołowrotku”. Kompozytor zaskakuje zatem już na samym początku. To jednak nie koniec niespodzianek. Wprawiony meloman usłyszy również bardziej polifoniczne fragmenty oraz ciąg dominant wtrąconych – taki sam, jaki wybrzmiewa w dobrze znanej części Requiem W.A.Mozarta – “Lacrimosa”. 

Druga część jest nieco odmienna od całej reszty – wyróżnia się dużym spokojem i łagodnością. Znajdziemy w niej również odpowiedź na kluczowe pytanie – skąd właściwie wzięła się nazwa dzieła – “Rosamunde” ? Ten sam tytuł nosi dramat autorstwa Helminy von Chézy, do którego Schubert skomponował muzykę. Warstwa muzyczna drugiej części kwartetu bezpośrednio przywołuje materiał z antraktu wspomnianej sztuki, stąd też tytułujemy trzynasty kwartet Schuberta “Rozamundą”.

W formach cyklicznych epoki klasycyzmu i wczesnego romantyzmu występowanie menuetu jako części trzeciej było czymś naturalnym. Nie inaczej dzieje się w “Rozamundzie”, jednak tutaj mamy do czynienia z ekspresją, która z tanecznością ma niewiele wspólnego. Charakter trzeciego ogniwa kwartetu dużo bardziej przypomina mazurki Chopina niż dworski taniec. Schubert od pierwszych dźwięków wprowadza słuchaczy w stan irracjonalnego niepokoju, cytując swoją pieśń “Bogowie greccy”, skomponowaną do wiersza Friedricha Schillera o tej samej nazwie. Pieśń rozpoczyna się słowami “Schöne Welt, wo bist du?” – “O, przepiękny świecie, gdzie jesteś?”. Nostalgiczny nastrój frazy kompozytor doskonale połączył z molową tonalnością. W dalszym fragmencie trzeciej części, nazwanym “Trio”, charakter ulega zmianie. Brzmi to trochę tak, jakby Schubert, poprzez durową tonację, chciał pocieszyć słuchacza. W rzeczywistości jednak jest to odwołanie do kolejnych słów poezji Schillera – “Kehre wieder!”, co w języku polskim oznacza “Powróć!”. 

Finał “Rozamundy” z początku zdaje się być skoczny i radosny. Stopniowo przechodzi jednak w coraz mroczniejsze motywy, czerpiąc z materiału muzycznego z poprzedniej części. Niektórzy dopatrują się w czwartym ogniwie inspiracji muzyką cygańską. Da się również wysłyszeć fragmenty polifoniczne, przypominające barokowe Concerti grossi Corelliego czy Valentiniego. 

Kwartet “Rosamunde” to bez wątpienia dzieło ponadczasowe i warte uwagi. Świadczy o tym zarówno uczuciowość dzieła, jak i nawiązania do poprzednich dzieł, genialnie ukryte przez kompozytora. Poniżej można odsłuchać utwór w dwóch różnych wykonaniach. Zamieszczamy również dzieła, do których Schubert nawiązał w poszczególnych częściach kwartetu. Wszystkim czytelnikom życzymy dobrego odbioru!