Wyspy Brytyjskie

Muzyczne planetarium

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak ogromne znaczenie może mieć dla nas rozmowa z drugim człowiekiem? Konwersacje, często nieplanowane, przeprowadzane na zasadzie przypadku, niejednokrotnie okazują się źródłem inspiracji, impulsem do działania, czy też niespodziewanym początkiem nowego, życiowego rozdziału. Jednym z takich właśnie dialogów stała się rozmowa brytyjskiego kompozytora – Gustava Holsta – z jego przyjacielem, Charliem Baxem. W 1913 roku obaj panowie spędzali razem wakacje na Majorce. W pewnym momencie, ni stąd, ni zowąd, Bax postanowił wprowadzić swojego towarzysza podróży w tajemniczy świat astrologii. Któż mógłby przypuszczać, że zwyczajna wymiana zdań na nieznany wcześniej Holstowi temat odegra fundamentalną rolę w procesie tworzenia jednego z najbardziej rozpoznawalnych brytyjskich dzieł muzycznych?

Planety z op.32 zaczęły powstawać jeszcze w tym samym roku, w którym Holst wypoczywał na Majorce. Każda z siedmiu części suity symbolizuje inne ciało niebieskie Układu Słonecznego. Aby jednak w pełni zrozumieć podtytuły, jakimi została opatrzona każda z planet, należy wziąć pod uwagę ich znaczenie astrologiczne – to ono stanowiło punkt odniesienia dla kompozytora. Najlepszym na to dowodem jest jego własna notatka, pozostawiona uczestnikom hucznej premiery dzieła w 1920 roku. Holst wyjaśnia, że op.32 nie jest utworem programowym, natomiast tytułów poszczególnych fragmentów suity (jak np. Jowisz, Zwiastun Radości) nie należy mylić z rzymskimi bóstwami, noszącymi identyczne imiona. Kompozytor stwierdził, że wystarczającą podpowiedź do interpretacji stanowią podtytuły każdej z części, o ile zostaną one potraktowane dosłownie.

Suitę rozpoczyna Mars, a więc Zwiastun Wojny. Kompozytor już od samego początku wprowadza nas w niepokój poprzez metrum pięciodzielne, marszowy rytm i określenie col legno w partii skrzypiec, oznaczające uderzanie drzewcem smyczków o struny. Wraz z kolejnymi taktami napięcie wzrasta, znajdując swój finał w silnie brzmiącym, kilkukrotnie powtórzonym współbrzmieniu. Nastaje cisza, z której, jakby z powojennych zgliszcz, wyłania się subtelny dźwięk waltorni. To Wenus, czyli Zwiastunka Pokoju. Atmosfera tej części, w kontraście do poprzedniej, charakteryzuje się powolnie prowadzoną frazą. Dodatkowo, kompozytor zdecydował się umieścić tu liczne partie solowe kilku instrumentów, nacechowane liryzmem i spokojem. Kolejna, trzecia część, nosi tytuł Merkury, Skrzydlaty Posłaniec. To najkrótsze i zdecydowanie najbardziej energiczne spośród wszystkich ogniw suity. Holst porównał tę część do ludzkiego umysłu – prędki, przetwarzający wiele myśli na raz… 

W centralnej części dzieła Holst zdecydował się umieścić największą z planet – Jowisza, zwiastującego radość. Już pierwsze takty wprawiają słuchacza w poruszenie, zaciekawienie. W środkowym fragmencie, który można by uznać za punkt ciężkości całej suity, kompozytor umieszcza przepiękną, nostalgiczną melodię. Kilka lat później posłuży ona jako warstwa muzyczna brytyjskiej pieśni patriotycznej I vow to Thee, My Country.

Piątą część, będąca podobno ulubioną częścią Gustava Holsta, opatrzona została tytułem Saturn, Zwiastun Starości. Szczególnie zwracają w niej uwagę osobliwe struktury harmoniczne, a także powolne, mocno osadzone tempo. Zupełnie inny charakter reprezentuje kolejne, szóste ogniwo. Jego bohaterem jest Uran, nazwany Magiem, Czarownikiem. Cykl zamyka Neptun, Mistyk. Uwagę słuchacza przykuwa tu przede wszystkim partia chóru, wybrzmiewająca jakby z oddali. Bywa, że chórzyści wykonują swoją partię, stojąc poza sceną, aby śpiew dochodził gdzieś z drugiego planu. Efekt jest niepowtarzalny – brzmienie utworu faktycznie staje się wówczas mistyczne, zgodnie z zamysłem kompozytora, wyrażonym w tytule.

Planety po raz pierwszy wybrzmiały w listopadzie 1920 roku, w Queen’s Hall w Londynie. Dzieło zostało wykonane przez London Symphony Orchestra pod batutą Alberta Coatesa. Suita poruszyła serca wielu słuchaczy, czego dowodem są liczne, pozytywne recenzje, które ukazały się po premierze. Nawet dziś, choć minęło już ponad sto lat od premiery opus magnum Holsta, utwór odbierany jest przez melomanów z entuzjazmem i zajmuje poczesne miejsca w repertuarach filharmonii i sal koncertowych.