Francja, Muzyka klasyczna, Religijne

Litanies à la Vierge noire

Francis Poulenc to kompozytor francuski tworzący w XX wieku. W 1936 roku skomponował Litanię do Czarnej Madonny na chór żeński i organy. Utwór rozpoczyna się melancholijną partią organów, po której następuje delikatny śpiew chórzystek: Panie, zmiłuj się nad nami. Klimat ten towarzyszyć będzie słuchaczowi aż do ostatniej nuty. Dlaczego Poulenc zdecydował się na stworzenie utworu tak przepełnionego smutkiem i zadumą, skoro jego dzieła charakteryzują się na ogół optymizmem, radością, a niekiedy nawet dowcipnością?

Wszystko zaczyna się w sierpniu 1936 roku, w węgierskim mieście Debreczyn. Przebywa tam wówczas Pierre-Octave Ferroud – przyjaciel Poulenca i dobrze zapowiadający się kompozytor. 17 sierpnia Ferroud ginie w wypadku samochodowym. Wieść o tragicznej śmierci przyjaciela wywiera ogromny wpływ na Poulenca, który po tragedii zdaje się znajdować ukojenie w religii. Jeszcze w tym samym roku udaje się na pielgrzymkę, za której cel obiera sobie sanktuarium w Rocamadour. 

W całej Francji trudno byłoby znaleźć katolickiemu pielgrzymowi lepszy kierunek wędrówki niż wspomniana świątynia. Jest to miejsce absolutnie niezwykłe. Według legendy, odwiedził je Zacheusz – mąż Weroniki, bohaterki szóstej stacji Drogi Krzyżowej. Po przybyciu w rejony dzisiejszego sanktuarium zamieszkał w skalnej jaskini i przyjął imię Amadour – stąd też wywodzi się nazwa – Rocamadour, czyli skała Amadoura. Ciało pustelnika rzekomo odnalezione zostało w tamtym miejscu w 1166 roku, wraz z wyrzeźbionym posążkiem Czarnej Madonny. Powstało tam sanktuarium, które już w średniowieczu było popularne wśród pątników. Świątynia ma za sobą wiele burzliwych epizodów, jak chociażby pożar, wzniecony przez hugenotów w XVI wieku. Co ciekawe, figurka Matki Bożej przetrwała pożogę i do dziś można zobaczyć ją w Rocamadour.

Francis Poulenc tak opisał swoje przeżycia związane z odwiedzeniem tego enigmatycznego miejsca: Rocamadour przywróciło mi silną wiarę, którą posiadałem w dzieciństwie. To sanktuarium, niewątpliwie najstarsze w całej Francji…urzekło mnie wszystko, co się tam znajdowało… Tego samego wieczoru podczas mojego pobytu w Rocamadour, rozpocząłem pracę nad Litanią do Czarnej Madonny na głosy żeńskie i organy. Pragnąłem, poprzez ten utwór, zanurzyć się w atmosferze “włościańskiego oddania”, która tak mocno mną poruszyła wewnątrz owej wzniosłej kaplicy. Warto zauważyć, iż Litania do Czarnej Madonny to pierwsze dzieło Poulenca o charakterze religijnym. W kolejnych latach spod pióra kompozytora wychodziły jednak następne, jak chociażby słynne Stabat Mater. 

Litania do Czarnej Madonny utrzymana jest w tonacji molowej, jednak w modalnej tonalności, co najbardziej wyraźnie słychać w końcowym fragmencie – akordy poprzedzające tonikę nie posiadają charakterystycznie podwyższonej tercji, która pełniłaby funkcję dźwięku prowadzącego. Poulenc pozwala sobie jednak na zastosowanie silnie dysonujących współbrzmień w najbardziej emocjonalnych momentach – szczególnie w partii organów. Niezwykle interesującym rozwiązaniem jest zakończenie utworu na akordzie molowym z dodaną septymą i noną – to bardzo nostalgiczne i wzruszające współbrzmienie. 

Dzieło Poulenca dedykowane Matce Bożej z Rocamadour to, bez cienia wątpliwości, dzieło wyjątkowe. Można przypuszczać, że sam kompozytor również tak uważał – w 1947 roku stworzył bowiem drugą wersję utworu, tym razem na orkiestrę smyczkową i kotły. Zarówno oryginał, jak i aranżacja orkiestrowa, są warte posłuchania. W związku z tym, zostawiamy Was z obiema wersjami. Pozdrawiamy i życzymy niezapomnianych muzycznych doznań!