Muzyka filmowa

Ikona amerykańskiego kina

Gdy oglądamy stare przeboje wielkiego ekranu, często towarzyszy nam sentymentalny nastrój. Warto zastanowić się, jak dużą rolę w naszym odbiorze filmów odgrywa ścieżka dźwiękowa. Takie tytuły jak Śniadanie u Tiffany’ego czy Różowa Pantera trudno przecież wyobrazić sobie bez niezapomnianych tematów muzycznych! Niebywałym talentem do pisania tych wpadających w ucho melodii odznaczał się Henry Mancini. 

Kompozytor miał włoskie pochodzenie – jego rodzice wyemigrowali do USA. Studiował w Julliard School of Music w Nowym Jorku. Pobierał też lekcje kompozycji i orkiestracji u Mario Castelnuovo-Tedesco – kompozytora pochodzenia hiszpańskiego, którego muzyka początkowo zakorzeniona w tradycjach klasycznych później ewoluowała, podporządkowując się ramom komponowania dźwięków do obrazu. Nauki pobierane u Hiszpana sugerowałyby, że twórczość Manciniego również pozostanie silnie osadzona w klasyce. Młody kompozytor postanowił jednak obrać własną drogę twórczą…

Wkrótce Mancini zaczął grywać dla zarobku muzykę rozrywkową. Stała się ona bardzo ważną charakterystyką jego późniejszych kompozycji. Elementy tego przeżywającego rozkwit za oceanem gatunku zaczął wplatać do muzyki filmowej jako jeden z pierwszych. Słychać to bardzo dobrze chociażby w Śniadaniu u Tiffany’ego. Pośród cech twórczości Manciniego można wymienić także upodobanie do użycia chóru, zwłaszcza w kulminacyjnych momentach filmowej akcji. 

Mancini napisał muzykę do ponad 80 filmów. W jego dorobku znajduje się aż 20 nagród Grammy! Twórca był także czterokrotnym laureatem nagród Akademii Filmowej. Stworzył brzmienie amerykańskiego kina lat powojennych, czerpiące garściami z klasyki, jazzu czy muzyki latynoskiej. Tak charakterystyczna synteza wpłynęła na kolejne pokolenie muzyków, reprezentowane choćby przez Johna Williamsa. Muzyka Manciniego stała się także inspiracją muzyków jazzowych, jak choćby Pata Metheny’ego.

Styl ten doskonale wpisywał się w wizję wyidealizowanej Ameryki, utrzymanej w duchu Kennedy’ego. Lecz właśnie w tym odrealnieniu tkwi piękno kina amerykańskiego – potrafi przenieść widza do równoległego, niesamowitego świata. I takich przeżyć pragnę życzyć Państwu podczas słuchania wybranych przeze mnie kompozycji prawdziwego geniusza muzyki filmowej…