Ludwig van Beethoven jest typem kompozytora, o którym każdy przynajmniej raz w życiu usłyszał. Z pewnością jednak nie wszyscy mieli szansę posłuchać jego przepięknych kompozycji, a niektóre z nich pozostają nieznane nawet osobom, które z muzyką poważną obcują na co dzień. Takim właśnie dziełem jest “An die ferne Geliebte” z op.98.
Chrystus Zmartwychwstał! Alleluja!
Dziś, w Niedzielę Wielkanocną świętujemy zwycięstwo Jezusa nad śmiercią – Jego Zmartwychwstanie. Jako cała redakcja życzymy wszystkim Wam radosnych, rodzinnych i przede wszystkim spokojnych Świąt Wielkanocnych!
Poniżej przedstawiamy III, a zarazem ostatnią część naszych świątecznych propozycji. Zachęcamy do wysłuchania utworów Nikołaja Rimskiego – Korsakova oraz Georga Friedricha Händela.
Wesołych Świąt!!
Przed nami ważny moment – rozpoczęcie roku 2021, niosącego za sobą szereg nowych szans, możliwości, doświadczeń życiowych i muzycznych. Ze względu na pandemię koronawirusa, wielu ludziom nie będzie dane spędzić Sylwestra tak hucznie, jak planowali to na początku roku, który za chwilę pożegnamy.
Egmont to w pierwszym odruchu nazwa kojarzona z popularnym wydawnictwem, które działalność w Polsce zaczęło od druku w latach 90 – tych komiksów z Kaczorem Donaldem. Jednak Egmont to w swoim pierwszym znaczeniu tragedia Goethego, opowiadająca o XVI wiecznej walce Holendrów o niepodległość od Hiszpanii.
Jak może zauważyłeś, ostatnie kilka postów było poświęconych symfonii i kompozytorom, którzy mieli największy wkład w rozwój tej formy. Dzisiaj, od Beethovena i jego prześwietnej IX Symfonii, przechodzimy do Johannesa Brahmsa, twórcy, którego na liście wybitnych symfoników nie może zabraknąć. Jak się okazuje, muzyka obu tych niemieckich mistrzów, ma ze sobą wiele wspólnego…
Dziś bierzemy pod lupę absolutny klasyk wszechczasów! Finał IX Symfonii Ludwiga van Beethovena to część, której rozmiar można porównywać z niejedną, całą wielką formą orkiestrową. Ostatnia symfonia Beethovena to dzieło znane i niezmiernie zachwycające potęgą brzmienia. Waga tej symfonii w historii muzyki i całej szeroko pojętej kultury jest tak wielka, że jej rękopis wpisano 20 lat temu na listę UNESCO ,,Pamięć świata”. Ale to nie wszystko!
Wszystko, co człowiek uznaje za piękne, kryje za sobą jakąś złożoność w procesie powstawania. To samo można powiedzieć o muzyce – by zachwyciła słuchacza, kompozytor w muzycznej konstrukcji musi dokładnie obmyślić każdy szczegół. Właśnie w ten sposób powstawały wielkie dzieła – od pierwszego pomysłu, przez ciężką i żmudną pracę twórczą, do upragnionego celu – piękna.
Kiedy pada hasło „muzyka klasycyzmu”, pierwsze, co zdecydowanej większości przychodzi do głowy, to nazwiska takie jak Beethoven, Mozart, czasami Haydn – niesamowite legendy, znane nie tylko przez środowisko zagorzałych fanów muzyki klasycznej, o których muzyce i anegdotach z życia pamięta się do teraz. Wielu jest jednak takich kompozytorów, o których nie mówi się obecnie tak często i tak głośno, a kiedyś ich muzykę grywano na największych, światowych scenach!
Franz Schubert – kompozytor przełomu klasycyzmu i romantyzmu, nie cieszył się zbyt długim i szczęśliwym życiem. Zmarł mając zaledwie 31 lat, w 1828 roku, śmierć była mu jednak bliska już od 1823, kiedy zaraził się chorobą weneryczną. Leczenie rtęcią osłabiło znacznie organizm kompozytora i prawdopodobnie było jedną z przyczyn jego śmierci. Właśnie w okresie zmagania się z chorobą i znajdując się w stanie silnej depresji, kompozytor napisał swój XIV kwartet d-moll „Śmierć i dziewczyna”.