Rosja

Muzyka z pogranicza

Początek XX wieku. Daleko od oper i sal koncertowych, na ulicach rozwija się nowy gatunek. Pierwsi jego wykonawcy – potomkowie niewolników – nie potrafią czytać nut, dlatego pozwalają sobie na swobodę i improwizację; opierają się na motywach afrykańskiej muzyki ludowej, rozrywkowej i tego, co akurat w duszy człowiekowi gra. Nowy styl zaczyna znacząco wpływać na amerykańską kulturę muzyczną – za chwilę także i światową. Inspirują się nim kompozytorzy tacy jak Igor Strawiński czy Maurice Ravel. W klubach zaczynają odbywać się spontaniczne jam sessions. Rok 1912 – w slangu pojawia się słowo „jazz”.

Dwa lata później, szesnastoletni George Gershwin, syn emigranta z Sankt Petersburga, zamieszkały w biednej, nowojorskiej dzielnicy, rezygnuje z nauki w szkole dla księgowych i zatrudnia się jako muzyk prezentujący nowe piosenki potencjalnym nabywcom wydawnictw nutowych, zarabiając przy tym piętnaście dolarów tygodniowo. Chwilę później zaczyna akompaniować w mniejszych przedstawieniach na Broadway’u. Powoli zwraca na siebie uwagę. Al Jolson nagrywa jedną z jego piosenek, a Gershwin staje się gwiazdą światowego formatu. Zaczyna łączyć jazz z muzyką poważną i amerykańską muzyką ludową, co czyni go wyjątkowo oryginalnym artystą. W 1924 na zamówienie Paula Whitemana publikuje utwór, który otwiera mu drzwi do muzycznego świata na oścież – „Błękitną Rapsodię”.

„To było w pociągu”, pisze Gershwin. „Jego mechaniczne stuki, te łomoty(…) Ja sam często słyszę muzykę w samym sercu hałasu. I właśnie wtedy, w pociągu, nagle usłyszałem, wręcz zobaczyłem na papierze, całą strukturę Rapsodii, od początku do końca”.

Powstała w czasie zaledwie trzech tygodni. W oryginale zapisana na fortepian z towarzyszeniem orkiestry; w rzeczywistości wykonywana jest w najróżniejszych kombinacjach. Rozpoczyna się charakterystycznym glissandem klarnetu; przewijają się w niej motywy taneczne, romantyczne…Chociaż wypływa z jazzu, w rzeczywistości nie ma z nim dużo wspólnego. Sam Gershwin mówi o niej jako o „muzycznym kalejdoskopie Ameryki”.

Przed nami XX – wieczne, amerykańskie ulice. Ludzie tupiący nogą w rytm muzyki i artyści czerpiący inspirację ze wszystkiego, co ich otacza. Zapraszamy na spotkanie z „Rhapsody in Blue”!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *