Niemcy

Koncert a’vista

23 grudnia 1806 roku, w wiedeńskim Theater an der Wien odbyła się premiera Koncertu Skrzypcowego D-Dur Ludwiga van Beethovena. Gdybyśmy mieli dziś szansę zapytać ówczesną publikę o wrażenia odniesione podczas koncertu, większość z nich odparłaby zapewne, iż nie był to zbyt udany wieczór. Dlaczego jedyny koncert skrzypcowy mistrza z Bonn nie odniósł sukcesu podczas premiery? Dlaczego tak liryczny, a zarazem pełen wirtuozerii utwór odszedł w zapomnienie na niemal 40 lat? I wreszcie – jak to się stało, że dziś jest to jeden z najczęściej wykonywanych koncertów skrzypcowych?

Wielu muzyków bardzo chętnie opowiada historię Mozarta, który w rekordowym czasie – bo w zaledwie kilka dni – skomponował uwerturę do opery Don Giovanni. Okazuje się jednak, że nie tylko Amadeusz potrafił tworzyć w tak zawrotnym tempie. Koncert skrzypcowy D-Dur Beethovena powstał w kilka tygodni. Można by było uznać ten wyczyn za sukces kompozytora, gdyby nie fakt, że ostatnie nuty zostały przelane na papier dopiero kilka dni przed premierą. Doprowadziło to do kłopotliwej sytuacji – zarówno orkiestra, jak i solista, nie mieli wystarczającej ilości czasu na przygotowanie występu.

Wykonanie partii solowej na wspomnianym już koncercie w wiedeńskim teatrze zawdzięczamy Franzowi Clementowi – przyjacielowi Beethovena, a zarazem jednemu z najwybitniejszych ówczesnych skrzypków. Clement był również kompozytorem, jednak najbardziej znany był ze swoich oryginalnych umiejętności. Podobno potrafił grać z pamięci trudne dzieła po zaledwie jednym, niedługim zerknięciu na partyturę. Niektóre źródła wspominają także o jego popisowej grze na skrzypcach trzymanych do góry nogami. W czasie premiery Koncertu D-Dur, wirtuoz był zmuszony do wykonania utworu a’vista – bez wcześniejszego przygotowania. Możemy się jedynie domyślać, że efekt końcowy, mimo wyjątkowego talentu Franza Clementa, nie był zadowalający. Legenda głosi również, że solista zakłócił przebieg koncertu, wplatając między jego części swój własny utwór, grany na jednej strunie skrzypiec, które trzymał odwrotnie. Mógł w ten sposób chcieć zademonstrować swoją irytację spowodowaną brakiem czasu na przygotowanie się do występu.

Po nieudanej premierze, Koncert D-Dur utkwił w przysłowiowej szufladzie – nie był chętnie grywany. Prawdziwy zwrot akcji nastąpił już po śmierci kompozytora, kiedy w 1844 roku dzieło zostało wykonane przez 12-letniego wówczas Józefa Joachima – jednego z najbardziej znanych skrzypków w historii muzyki. Tego wieczoru młodemu instrumentaliście towarzyszyła orkiestra Stowarzyszenia Filharmonii Londyńskiej pod batutą Felixa Mendelssohna. To właśnie wtedy jedyny koncert skrzypcowy Beethovena powrócił do łask, czego dowodem może być fakt, iż kadencje do tego dzieła stworzyło całe mnóstwo znanych artystów – m.in. Camille Saint-Saëns, Maxim Vengerov, Henryk Wieniawski czy Alfred Schnittke. Ten ostatni postanowił stworzyć kadencję w swoim własnym, współczesnym stylu. Na nagranie Koncertu D-Dur z solowym fragmentem Schnittkego pokusił się Gidon Kremer, którego wykonanie znajduje się poniżej. Zachęcamy do wysłuchania, życząc przyjemnego odbioru!