Fenomen, którego nie da się wyjaśnić
Kilka dni temu wybitna pianistka Marta Argerich obchodziła 80 urodziny. Nazywana “lwem klawiatury” czy “geniuszem fortepianu” od lat podbija serca słuchaczy. Prowadzi życie równie gwałtownie co jej gra. Dziś śladami Marty odwiedzimy Buenos Aires, Wiedeń i Warszawę. Poznamy jej niezwykły talent, silny temperament, ale także nietypową relację z mistrzem, lęk przed występami, czy skłonność do wywoływania skandali.
Marta urodziła się w Buenos Aires. Jej ojciec rozbudzał w niej wyobraźnię opowiadając fantastyczne baśnie. Trzymał ją na wyciągniętych rękach nad przepaścią, by poznała “smak ryzyka” i nie odczuwała najmniejszego lęku. Talent Marty został odkryty niemal przez przypadek. W przedszkolu jeden z kolegów prowokował ją, mówiąc: “Nie uda ci się wejść na stół”, czy “Nie przeczołgasz się pod ławką”. Marta bez wahania wykonywała zadania. Ostatecznie chłopiec stwierdził: “Nie zagrasz na pianinie”. W odpowiedzi Marta usiadła do pianina i bez zastanowienia wykonała melodię kołysanki graną co dzień przez przedszkolankę.
W wieku pięciu lat Marta rozpoczęła naukę gry pod okiem mistrza – Wincentego Scaramuzzy. Dostrzegł on olbrzymi potencjał drzemiący w palcach dziewczynki. Jednak despotycznego Scaramuzzę przekorność Marty nieraz wyprowadzała z równowagi. Gdy pewnego dnia nie odpowiedziała mu “dzień dobry” zagroził jej wydaleniem ze szkoły. W rozmowie z ojcem Marty wołał zdesperowany: “Ona wyciska ze mnie ostatnie soki i nie daje nic w zamian”. Ojciec starał się uspokoić wzburzonego nauczyciela, mówiąc: “Możliwe, ale to tylko dziecko”. ”Ona ma dziesięć lat, ale jej dusza czterdzieści” padło w odpowiedzi.
Pomimo talentu, myśl o występach paraliżowała Martę. Jako dziecko na dwa dni przed koncertem włożyła mokrą bibułę do butów żeby zachorować. Jako dorosła pianistka rozcięła nożem kciuk żeby uniknąć koncertu. W wieku kilkunastu lat Marta odnosiła pierwsze wielkie sukcesy na konkursach w Genewie i Bolzano. Pojawiły się propozycje koncertów we Włoszech, Szwajcarii, Niemczech. Przyszła także pora na Konkurs Chopinowski w Warszawie. Marta miała dość fragmentaryczną wiedzę na temat kompozytora – nie wiedziała nawet co to są mazurki. Jednak po intensywnych przygotowaniach, jej interpretacje zostały przyjęte entuzjastycznie. Chwalono jej mistrzowską technikę i “stalowe palce”. Polski dziennik tytułował artykuł poświęcony Marcie “Jej fortepian był jak szept” zachwycając się sposobem w jaki łączy najbardziej subtelne elementy geniuszu Chopina ze swoją silną muzyczną osobowością. Marta zdobyła pierwszą nagrodę oraz nagrodę za wykonanie… mazurków.
Piętnaście lat po zwycięstwie powróciła do Warszawy. Tym razem zasiadła w gronie jury, a przy tym stała się iskra zapalną największego skandalu w dziejach konkursu. Marta była zafascynowana grą młodego, ekscentrycznego i zuchwałego Ivo Pogorlića. Jednak część jury nie podzielała jej entuzjazmu. Ivo naruszał ustalony porządek konkursu, a jego interpretacje były przesycone ekstrawagancją. Podczas występu Pogorelića wśród jury padały słowa: “Nie lubię salonowego Chopina, ale to, to po prostu disco”. Chłopak nie przeszedł do finału, na co Marta stwierdziła, że wstydzi się należeć do takiego jury i wyjechała. Ivo ostatecznie dostał nagrodę publiczności, a zamieszanie wokół jego osoby ułatwiło mu na rozwinięcie kariery, prawdopodobnie bardziej niż gdyby dostał pierwszą nagrodę.
Marta jest osobistością niezwykłą. Zaskakują nie tylko jej umiejętności pianistyczne, ale także osobowość, niezwykle silny charakter i nieprzewidywalność. Natomiast interpretacje zachwycają fenomenalną wirtuozerią i elektryzująca energią. Charakteryzuje ją połączenie cech, które rzadko występują naraz u jednego artysty: siła fizyczna, a przy tym dotyk tak subtelny, że wydobywa najmniejsze niuanse. Słowa pianisty Friedricha Guldy zdają się znakomicie podsumowywać jej osobę: “Marta to nie tylko najlepsza pianistka na świecie, to fenomen, którego nie da się wyjaśnić”.