O batucie słów kilka
Batuta – atrybut dyrygenta (oczywiście tego orkiestrowego), to rzecz tak oczywista w ręku kierownika zespołu, że aż nie zastanawiamy się skąd się wzięła, od kiedy jest używana i co właściwie daje. Orkiestra to duży zespół, którym ktoś musi zarządzać. Jak wiadomo, w każdej dużej grupie, jeżeli nikt nie kieruje i nie przewodzi, istnieje zagrożenie anarchizacją. Podstawową potrzebą, którą naturalnie zaspokaja istnienie dyrygenta jest dążenie do tego, aby duży zespół był jednym organizmem, a nie zbiorem indywidualizmów.
Z historii przedmiotu
Batuta nie była w użyciu aż do XIX wieku. Jak sobie radzono bez niej? Różnie. Istniał rodzaj laski, którą niczym w parlamencie na początku posiedzenia po prostu uderzano o podłogę. Można się domyśleć że miało to minus, takie uderzenie musiało być słyszalne, a przecież nie o to chodzi. To tak jakby muzyk występował z metronomem na scenie. Było też inne rozwiązanie, machano rulonem papieru i w ten sposób pokazywano metrum. Zapewne w użyciu były też inne przedmioty, wreszcie można dyrygować przecież samą ręką- i dziś są dyrygenci, którzy po batutę nie sięgają i orkiestrę prowadzą bez niej.
Wreszcie nadszedł wiek XIX. Ok 1810 roku Louis Spohr, niemiecki kompozytor, skrzypek i dyrygent wprowadził batutę znaną nam dziś (mniej więcej taką) do użytku. Początkowo była masywna, ciężka, dziś powiedzielibyśmy że niewygodna, na przykład z drewna hebanowego. Kiedy Spohr wystąpił z nią pierwszy raz wywołał poruszenie, a ludzie dziwili się, jak można wygrażać orkiestrze czymś takim. Początkowo miała dwa końce i była trzymana na środku. Batuta jednak okazała się dość praktyczna, a tym, który ją upowszechnił był Felix Mendelssohn- Bartholdy. Potem batuta rozwinęła się, zyskała uchwyt z jednej strony. Mniej więcej od lat 40 XX wieku używa się raczej batut dość lekkich, a dyrygenci mają spore pole do wyboru jeśli chodzi o długość, kształt uchwytu, materiał etc. W międzyczasie zmienił się też kolor batuty. Początkowo dominowały ciemne barwy – widoczne na tle noszonych dawniej jasnych ubrań, dziś dominują jasne, doskonale grające z czarnym frakiem. W ten sposób niepozorna pałeczka stała się oczywistym narzędziem w rękach dyrygenta.
Po co w ogóle batuta?
Wspomniany był przy okazji historii o stukaniu metrum laską metronom – przyrząd sygnalizujący dźwiękiem miary. Znów go teraz przywołam, bowiem batuta jest właśnie rodzajem bezdźwięcznego metronomu. Podstawowym zadaniem prawej ręki – czyli tej z batutą – jest odliczanie ruchami kolejnych miar. Dane metrum posiada swój schemat, który batuta odmierza – dzięki temu muzycy wiedzą, w którym miejscu są. Dla przykładu ruch batutą z góry na dół oznacza zwykle pierwszą miarę, a ruch do góry który go logicznie poprzedza, to miara ostatnia. Ruchy pomiędzy wykonuje się zwykle na boki. Oczywiście można to pokazać ręką, ale dzięki batucie można tę rękę wydłużyć – to właśnie tajemnica batuty – batuta nie ma być skomplikowanym narzędziem, a przedłużeniem ręki. Oczywiście obserwując dyrygentów można zauważyć, że do tych zasad dyrygenci często podchodzą swobodnie, ale aby umieć je łamać, muszą je znać. Najważniejsze jednak to kierować orkiestrą i prowadzić ją tak, by muzycy ruchy rozumieli, a batuta na ogół w tym po prostu pomaga. Dzięki niej łatwiej panować nad tą wielką machiną, jaką jest orkiestra. I oto właśnie tajemnica batuty!