Romans, Majorka i Ballada…
Pulsujący, jednostajny rytm, wprowadzajacy słuchacza w swoisty trans, przywodzący na myśl miarowy puls serca, czy kołysaną falami łódkę.
Do świata Ballady F-dur Chopin wprowadza nas bardzo subtelnie, tworząc pełen prostoty i niewinności, a jednak swego rodzaju magiczny wstęp. Jak powstała ta idylliczna, a zaraz potem eksplodująca siłą i energią muzyczna opowieść?
Chopin pisał Balladę F-dur w latach 1836-1839. W tym czasie był w burzliwym i obfitującym w różnorakie skandale związku z George Sand. Początkowo Chopin i George byli jak ogień i woda. Z jednej strony – kruchy, wyrafinowany, delikatny kompozytor; z drugiej zaś – odziana w spodnie, przysadzista, paląca cygara literatka z podwójnym podbródkiem. George miała fascynujące oczy, dzięki którym przywodziła na myśl modliszkę. Chopin zakochał się w niej bez pamięci.
George chciała wyjechać i skupić się na pisaniu nowej powieści. Kusiło ją niezwykłe piękno Majorki – górska sceneria, suchy, ciepły klimat. Ostatecznie namówiła Fryderyka, który zawsze miał słabe zdrowie i skłonność do kaszlu. Słońce i tamtejszy klimat miały dobrze mu zrobić. Cały wyjazd utrzymany był w sekrecie. Aby za niego zapłacić, Chopin sprzedał Pleyelowi jeszcze nienapisane Preludia. I tak Fryderyk, uzbrojony w tomy Bacha, własne niedokończone rękopisy i mnóstwo papieru nutowego, wyruszył na Majorkę wraz z George. Na miejscu, w atmosferze opuszczonego klasztoru otoczonego dziką przyrodą pracował nad Balladą F-dur.
Akcja ballady oparta jest na przeplataniu się dwóch tematów utworu. Pierwszy – śpiewny i wprowadzający słuchaczy w sielankowy nastrój, zderza się z demonicznym presto con fuoco. Jednak potem, idylliczny temat ewoluuje, urasta w siłę i przechodzi w szalenie wirtuozowską i karkołomną dla wykonawcy codę. Na zakończenie następuje powrót do początkowego tematu, który jednak tym razem pojawia się w tonacji a-moll, wybrzmiewając żalem, smutkiem czy rozczarowaniem.
Istniała jednak wcześniejsza wersja owego dzieła. Schumann, któremu zadedykowany jest utwór, wspominał pobyt Chopina w Lipsku w 1836 roku podczas którego kompozytor wykonał pierwowzór ballady. Dobrze pamiętam, jak ją wówczas grał – mówi Schumann – Także i to pamiętam, że kończył ją Chopin w F-dur. Teraz w nutach kończy się ona w a-moll. Wśród pianistów krążą anegdoty, że to z powodu kłótni z George Sand Chopin ostatecznie zakończył utwór w tonacji mollowej, odstępując od zasad swojego czasu i stylu, ale dając upust własnej frustracji.
Zapraszamy do wysłuchania utworu, oczywiście w wykonaniu mistrza – Krystiana Zimermana!