Beethoven

Nadgorliwy przyjaciel

Z osobą Ludwiga van Beethovena związana jest pewna niechlubna postać. Mowa tu o Antonie Schindlerze. Można nazwać go “czarnym charakterem” w dziedzinie historii muzyki – zasłynął jako fałszerz i manipulant historią. Jednym słowem poważnie namieszał, czym przysporzył wielu kłopotów badaczom twórczości Beethovena. Jednak po kolei!

Życie Antona nie zapowiadało się szczególnie “obiecująco”. Kształcił się na prawnika, grał na skrzypcach, ale nie miał talentu. Mimo wszystko porzucił karierę prawniczą i podjął się pracy skrzypka w teatrze. W tym czasie poznał Beethovena. Wkrótce Anton zamieszkał razem z Ludwigiem i zaczął pełnić rolę jego sekretarza. Pomagał mu w kontaktowaniu się z przyjaciółmi i wydawcami. Zajmował się też całą “papierkową robotą”, do której Beethoven nie miał głowy. Kompozytor miał już wtedy poważne problemy ze słuchem, więc pomoc młodego przyjaciela musiała być z początku nieoceniona. 

Jednak znajomość ta miała swoje wady. Ponoć Anton coraz bardziej odsuwał Beethovena od przyjaciół – odgradzał go od reszty świata. Zirytowany nadgorliwością Antona Beethoven postanowił pozbyć się go i zwolnić ze stanowiska sekretarza. Po pewnym czasie Anton wrócił do łask – najwyraźniej był człowiekiem bardzo uporczywym i nie rezygnującym łatwo ze swoich planów…

Co wyniknęło z tej znajomości? Przede wszystkim dużo zamieszania. Po śmierci Ludwiga, Anton wszedł w posiadanie ok. 400 zeszytów konwersacyjnych, za pomocą których Beethoven porozumiewał się u schyłku życia. Część z nich Anton spalił, a część sfałszował, dodając fałszywe wpisy czy wyrywając niektóre strony. Później napisał biografię Beethovena, jednak (jak można się spodziewać) była ona pełna nieścisłości i fałszywych anegdot. Swoją relację i własny wpływ na kompozytora mocno w niej przerysował.

Po co to wszystko? Czy Schindler szukał tylko własnych korzyści kreując Beethovena na człowieka bez skazy, a siebie na jego oddanego przyjaciela? A może chciał ratować reputację kompozytora postrzeganego za dziwaka i gbura? Być może prawda leży pośrodku. 

Na szczęście teraz badaczom udaje się odróżnić prawdę od fikcji w materiałach Schindlera. Jak się okazuje, większość z opisanych przez niego historii była fałszywa, jednak niektóre z jego spostrzeżeń dostarczają cennych wskazówek do interpretacji dzieł Beethovena.  

Spójrzmy na przykład na Sonatę e-moll op. 90 nr 27, która według Antona miała nosić podtytuł Walka między sercem a rozumem. Czy akordy rozpoczynające utwór – zdecydowane, energiczne, “nie znoszące sprzeciwu” – nie przypominają właśnie logicznych argumentów rozumu? A następujące po nich – delikatne, pełne niepewności – cichego głosu serca pozostającego w odwiecznym sporze z umysłem? Oceńcie sami!