#101 Goethe, Beethoven i … powstanie węgierskie
Egmont to w pierwszym odruchu nazwa kojarzona z popularnym wydawnictwem, które działalność w Polsce zaczęło od druku w latach 90 – tych komiksów z Kaczorem Donaldem. Jednak Egmont to w swoim pierwszym znaczeniu tragedia Goethego, opowiadająca o XVI wiecznej walce Holendrów o niepodległość od Hiszpanii.
Nie czas jednakowoż rozwodzić się nad Goethem. Dziś obchodzimy ważną muzyczną rocznicę – 250 lat temu 16 grudnia 1770 w Bonn na świat przyszedł Ludwig van Beethoven, jeden z największych twórców wszechczasów. Z tej okazji dzisiejszy post poświęcamy jego,Uwerturze Egmont op. 84 napisanej w latach 1809 – 1810.
Egmont funkcjonuje dziś jako rodzaj uwertury koncertowej, formy samodzielnej. Warto dodać jednak, że jest częścią bardzo rzadko wykonywanej muzyki do inscenizacji tej tragedii. Muzyki, zamówionej przez samego jej autora.
Utwór jest stosunkowo niedługi, ale pełen muzycznych smaczków. Liczne tematy i motywy zawierają w sobie przewagę fragmentów dramatycznych i pełnych napięć nad lirycznymi. W Egmoncie widać romantyczną porywczość, choć da się znaleźć elementy stylu z epoki, którą Beethoven zamyka.Utwór zaczyna się w tonacji f- moll jednak triumfalne zakończenie pełne siarczystego tutti i eksponujące partie trąbki sprawia że Egmont pozostawia wrażenia raczej pozytywne. Bo bez wątpienia jest to muzyka pełna wrażeń. O sławie Egmonta i o tym jak powszechnie się to dzieło przyjęło świadczy fakt, że uwertura stała się nieoficjalnym hymnem Powstania Węgierskiego przeciw władzy komunistycznej w 1956 roku.
Polecamy więc na koniec wysłuchanie uwertury w wykonaniu słynnej Wiener Philharmoniker pod batutą niezrównanego Leonarda Bernsteina. Życzymy miłego wieczoru i do usłyszenia!
https://www.youtube.com/watch?v=YVcW6jERSxs&feature=share